Sylwestra spędziliśmy w restauracji Sushi w Marinie. Stolik na dworze, zbudowana scena na występ zespołu w rytmach tutejszych, w tle piękne łodzie. Bawiliśmy się przednio. Jedzenie super, wino też :). To wino mnie zgubiło (dobrze, że nie pomieszałam z szampanem)
O 23 przynieśli nam stroje na głowę. Nawet mój mąż dał sobie założyć złoty kapelusz (jest z tych co nie lubią się przebierać). Karolina jak zobaczyła fotkę z kapeluszem na Jego głowie, stwierdziła, że widocznie dobry klimat tutaj mamy, że nawet mój mąż się tak wyluzował.
Asiu - cygara (nie ma się co dziwić taki rejon) też były. "Sorry taki mamy klimat".
Tańce też były.
Oczywiście- to nie koniec. Skończyliśmy imprezę w basenie. Było przecież gorąco...(wybaczcie tych zdjęć nie wstawię :)
A w Nowy Rok, jak co roku na kacu (wyrzuty sumienia itp) robię mocne postanowienia poprawy. Co prawda Wiesiu wrzucił niedawno na Facebooka super kartkę, czym mnie totalnie rozbroił. I po co się tutaj wysilać.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku od całej naszej rodziny!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz