czwartek, 24 grudnia 2015

wigilia

Od rana próbowałam poczuć magię świąt.


Co tu zrobić? Kolędy!! Ok.
Rodzinnie poszliśmy na szybki marsz plus bieganie. Potem  Vivian i Armando z okazji świąt zrobili nam drinki z kokosów, których jest pełno w naszym ogrodzie. W końcu magia.



Szybka kąpiel w basenie i czas szykować wieczerzę.
Przygotowanie wigilii na Dominikanie, takiej jak w Polsce wymagało trochę zachodu. Karpia nie ma, a więc co? Przyleciał z Polski razem z kapustą modrą od babci.  Kapusta kwaszona- znalazłam w puszce, grzyby suszone też są- nie było problemu. Barszcz- no trochę inny wyszedł. Muszę nawet powiedzieć, że zupa była dobra, ale na pewno nie przypominała mój barszcz z Polski. Kompot z suszonych śliwek- pyszny, bez różnicy.
Wigilię staraliśmy się spędzić tak jak w Polsce. W końcu tradycja. Pewno już pisałam, że tutaj nasi znajomi jedzą langustę, ośmiorniczki i krewetki na wigilię. Byli totalnie w szoku, że nie będzie u nas langusty:) Synuś z pewnością wolałby wigilię Dominikańską, ale to ma obiecane jutro. Przychodzą znajomi i będzie langusta, ośmiorniczki, krewetki- wspólne gotowanie i grillowanie.


Aha, opłatek też był, od babci i pani Halinki. Dziękujemy.
A tak wyglądała rodzina w komplecie przed kolacją
Po kolacji tylko ja byłam w stanie zrobić jeszcze jedno zdjęcie ( za dużo jedzenia).
Pasterka? Oczywiście, w Altos de Chavon o 22.00.
Kościółek
 i choinka przed
A po pasterce był drink. Pyszny...mówili na niego "bańcha"( nie wiem jak się pisze, ale na pewno się dowiem). Coś na bazie kokosu...

1 komentarz: