niedziela, 8 maja 2016

niedziela- mom's day

Noc z soboty na niedzielę, jak widzicie, przeżyłyśmy z Zosią. Burza była straszna. Teraz wiem co to znaczy tropikalna burza. W mieście La Romana były większe spustoszenia. U nas w ogrodzie tylko 1 drzewo razem z korzeniami  zostało wyrwane i porwana jest cała zasłonka na łóżku przy basenie. W domu wszędzie kapało na głowę. Dach nie wytrzymywał takiej ilości wody.

Ciężko to nazwać kapuśniaczkiem


Ranek. Gdyby nie spustoszenia w ogrodzie, "czy naprawdę padało"? Od rana piękna pogoda

Ranek. Drzewo przewrócone


Dzisiaj w USA obchodzony jest Dzień Matki. Już przyzwyczaiłam się do świętowania wszystkich świąt polskich, amerykańskich, dominikańskich i innych jak St Patryk Day. Każda okazja do świętowania jest dobra. A więc, co dzisiaj? Stolik ze znajomymi i dziećmi w restauracji Marietta w Altos de Chavon i brunch. Myślałam sobie brunch to maximum 1.5 godziny i będę z powrotem w domu. Jak wielce się myliłam brunch tutaj trwał prawie 6 godzin. Po raz pierwszy w życiu spróbowałam szampana z sokiem pomarańczowym. Muszę stwierdzić, że dobry, ale sam szampan lepszy. A deser? Czy ktoś z Was jadł nutella pizza? Muszę zapytać Misię B. może ona? Pyszna była...


Zrobiłyśmy sobie z Zosią kilka fotek zanim wszyscy przyszli. Jak się domyślacie byłyśmy pierwsze, mimo, że starałam się być 20 minut po czasie. Ta Dominikana, wiecznie spóźniona

Zosia



nasz jeszcze pusty stolik


A na koniec miła niespodzianka, właściciel restauracji nie pozwolił zapłacić nam rachunku.

Dla przypomnienia Altos de Chavon

Jak zwykle piękny!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz