A mianowicie:
Rano mąż jak zwykle po przebudzeniu zadaje pytanie "znowu słońce?" Odpowiadam "tak kochanie i na dodatek nadal ciepło".
Potem jadę z córką na 7.50 do szkoły. (Ostatnio Zosia kocha zajęcia z art..:))
Gotuję, a co. Mam komfort, że Vivian gotuje, ale najczęściej Zosia z tego korzysta. Vivian je tylko mięso z ryżem i to umie gotować. Ryb i owoców morza nie lubi i nie umie przyrządzać. Zresztą rdzenni mieszkańcy wyspy za tym nie przepadają. A może też jest to dla nich za drogie?
Jutro szykuje mi się uczta kulinarna. W moim domu 15 facetów będzie gotować dla 11 kobiet. Ciekawa jestem jak moja kuchnia ich tam pomieści. Podejrzewam, że Ricardo ( Z Hiszpanii) będzie gotował, a reszta będzie popijając winko i piwko komentowała. Jaka w tym moja rola (pani domu)? Będę zabawiała kobiety czekające na jedzenie . Uch...
A wracając do dnia codziennego:
Dwa razy w tygodniu jeżdżę do szkoły na hiszpański, a więc w pozostałe dni próbuję odrabiać lekcje (czasem mam pracę domową :( ) i uczyć się słówek.
Poznaję nowe sklepy. Przeważnie w weekendy testujemy z mężem nowe restauracje. Próbujemy nowych potraw. W ostatnią sobotę byliśmy w nowo otwartej restauracji w La Marinie. Jadłam (nie chcę Was martwić) kraba, mąż ośmiorniczkę i coś tam jeszcze. Było pyszne co tu mówić.
Czasem jak dzisiaj muszę zmyć się z domu na 2-3 godziny, bo przychodzi ekipa i spryskuje dom w środku przeciwko komarom. Komarów mam chyba mniej niż inni tutaj, bo moja znajoma Patrycia (z Malezji) ma taką ekipę co piątek. Może dlatego, że uwielbiam jaszczurki w domu, a one zjadają komary. Wczoraj taka jedna spadła Zosi z sufitu na łóżko :). Śpię przy lampie, która zabija komary
Co jeszcze? W sobotę z dziewczynami (to nie są klimaty mojego męża) idę na koncert Ricky Martina
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPsu91M9rjdUxEh-bH5S7Y84WLdlaaopRe_QhyphenhyphenbBW8y0H7SVYWV4-sHLFc1dHlhyphenhyphenTk829C2mkp5vZYDGDqB_yyyExvGGHQr0i4t9IrPi2oaddd_TdzbyJtQGBbQM1cFi-4e5v7WEHhPxo/s400/Ricky+Martin.png)
A amfiteatr przypominam wygląda tak
I tak oto wygląda moje szare, aczkolwiek słoneczne życie. Muszę wszystkich zmartwić, ale w żadnej minucie nie żałowałam, nie żałowaliśmy, że podjęliśmy taką, a nie inną decyzję. Oczywiście są minusy:
1. nie mogę spotykać się na winku z przyjaciółkami. Viber to nie to samo
2. Mam alergię. Nie wiem jeszcze na co. Czasem rano mam obrzęk górnej powieki- czyli czytaj "Haloween every morning"
3. Wszystko mi tutaj smakuje, wciąż coś smakuję - będę gruba i siłownia nie pomoże w moim wydaniu.
4. zastanawiam się co powinno być na czwartym miejscu. Aha, nie mogę kontrolować mojego dorosłego już poniekąd syna
5. Brak
Jestem rzeczywiście godna współczucia.......Sorry i dobranoc.
P.S.
Myślałam, że jakiś robaczek niesie liść, a nie....to cały robaczek. Przyszedł na kort tenisowy. A propos tutaj też gram w tenisa..
a skąd miałaś rzodkiewkę z Polski?
OdpowiedzUsuń