Witam serdecznie w drugim dniu na wyspie. Z góry przepraszam za nieudolność w pisaniu bloga. Uczę się :)….., tak jak uczę się Dominikany … od podstaw. Ten blog jest dla moich znajomych, nielicznych, którzy zrobili by to samo, ale też dla znajomych, którzy nigdy by nie zostawili swojego ułożonego i bezpiecznego życia (szalona Edzia). W zasadzie nie wiadomo co dobre… a tym bardziej lepsze.
Ale od początku..
Lot na Dominikanę przez Miami… trochę za długi. Jeżeli dodam, że up grade spowodował, że leciałam pierwsza klasą - no to przesadzam. Rozwydrzona 40stka- jak mawia mój dobry kolega z pracy (Stasiu - pozdrawiam). Z drugiej strony jak zobaczyłam warunki z jakich korzystają pasażerowie z kasą… to prawie łza zakręciła mi się w oku, że nie jest to dostępne dla wszystkich.
Dominikana przywitała mnie deszczem. Deszczem w temp 27 stopni C. Podobno zaczęła się pora sucha. Mieszkańcy wyspy mówią, że nie było deszczu w porze deszczowej, a więc teraz nadrabiamy. Całe szczęście, że zabawię tu trochę dłużej- na pewno będzie słońce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz