Tematem przewodnim byłam ja i szpilki. Tyle wiedziałam...
A teraz od początku.
Zbiórka w moim domu o 7 wieczorem. Byłam przygotowana, w końcu mieszkam na Dominikanie, że o 7 zaczną się wolno zbierać. Czekałam z szampanem...truskawkami, kawiorem. Upiekłam tartę z truskawkami i zamówiłam sushi. Jak w końcu udało nam się zebrać i "trochę "pogadać (minęły 2 godziny) pojechałyśmy do włoskiej restauracji w La Marinie. Wynajęły całą restaurację, żeby nikt nam się nie kręcił. Jak babski wieczór - to babski. Restauracja cała była przybrana na moje urodziny.
U szczytu stołu stał królewski fotel- dla mnie oczywiście.
Ubrana zostałam po królewsku w koronę, boa, nową biżuterię
Zaczęła się zabawa.....i wygłupy...
A desery?....pyszne...same buty
i muzyka na żywo, też była..
uczyłam dziewczyny pić tequilę....jest sól jest limonka i specjalny "girls" kieliszek. Mam film z tego przedstawienia, ale jako gwiazda nie mam dobrego głosu..:(rano w domu...po imprezie....są balony...to najważniejsze
i oczywiście boa (nie spałam w nim, pióra mu wychodzą)
Dzięki dziewczyny...Nigdy jeszcze nie miałam takich urodzin..amerykańskich.....A to dopiero początek...podobno..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz