I do czego doszło? "Come back" piszę, gdy wracam na Dominikanę. A nie powinno być "come back" gdy przyjeżdżam do Polski? Kobiecie trudno dogodzić....
Dominikana przywitała mnie "słonecznie" z temperaturą 33 stopnie (oczywiście - plus 33 stopnie). Wydawało mi się jeszcze w kraju, że ubrałam się na taką właśnie pogodę. Jakże się myliłam.....było znacznie cieplej. 10 dni w Luboniu i człowiek przyzwyczaja się do "normalnej" temperatury.
Nawet storczyki na moim patio zakwitły na nasz powrót.
Czy możecie sobie wyobrazić, że patrzyłam na świerki i jodły z rozżaleniem? Palmy mi nie zbrzydły jeszcze...ale zabrali mi nasze polskie iglaki z widoku. I znowu nasuwa się refleksja "zabrać coś kobiecie..".
Jakoś smutno... pożyłam trochę z całą rodziną, i z psami. Spotkałam się z przyjaciółmi....
...i tęsknię . Ale dość użalania się nad sobą. Ostatniego ciasteczka i tak nie dostanę ( podpowiedź : z filmu "Nothing Hill).
Z żalu za zostawieniem .....poszłam dzisiaj poczytać na plażę. Było słonecznie....nawet bardzo, co widać na poniższych fotkach.
Mamy jak widać 13 kortów tylko na terenie tego klubu. Jest jeszcze inny klub z kortami i trochę prywatnych kortów.
Nawierzchnia -to szara mączka, podobno idealna na ulewne deszcze (szybko wysycha). Po 3 godzinach ulewy- wystarczy 45 minut słońca i znowu można grać. A propos jeszcze tak długo nie lało, ale pora deszczowa dopiero przed nami.