poniedziałek, 31 października 2016

HALLOWEEN


takie dynie też były malowane


Halloween na Dominikanie jest organizowany z pompą. Najlepiej bawią się dorośli..
W samym Casa de Campo imprez było co nie miara. Każda niemal restauracja, dyskoteka i wiele prywatnych imprez wabiło chętnych do zabawy. Tutaj nie czeka się do 31 października, bowiem 1 listopada jest normalnym dniem pracy. Imprezy organizuje się weekend przed i mimo, że dzisiaj jest 31 października jestem już po. Ja zaliczyłam jedną w niedzielę, rodzinną, ale co niektórzy moi znajomi bawili się na dwóch i w sobotę i w niedzielę.
A oto kilka fotek z imprezy
Jedzonko, które sama przygotowałam na tzw rodzinne Halloween, czyli z dziećmi..


bloody fingers

a oto mózg...
inne dania
tarta


impreza w sobotę ....to było czyste szaleństwo. Wszystkie salony prześcigały się w robieniu 
makijaży


Jatha

Marisa

Mąż Jathy

I jako para

i na imprezie


Marisa









mój skromny stój czarownicy
w domu przed wyjściem

Z Marisą w sieci pająka

Mirtha z mężem

koleżanka Zosi



Zosia z koleżanką





Więcej zdjęć dopiero dostanę, ale to już będzie historia...

poniedziałek, 10 października 2016

Odwiedziny...

Odwiedziny...ale tym razem moje...w Luboniu. Już pojutrze lecę na 10 dni do synka..
La Mona restaurant, Playa Juanillo. 
chyba zmarznę; podobno takich klimatów już nie ma; lato się skończyło w Polsce


Za avocado też tęsknić będę

Z mojego ogrodu..


BHP


Tak wygląda BHP na wyspie. Nawet na autostradzie można spotkać "odważnych".
Ilu jeszcze wejdzie?.....

Salsa




I się zaczęło.....w końcu trafiłam do miejscowego klubu na lekcje salsy. Mieszkać na Dominikanie i nie umieć tańczyć latynowskich tańców? Przynajmniej musiałam spróbować..Klub nazywa się Casa Club Puerto Rico. Przychodzą miejscowi, jest instruktor....nie ma klimatyzacji. Strasznie gorąco mimi, że lekcje są w środy między 19.O0  a  21.00.




Instruktor w żółtej koszulce. Ja po ...cała spocona ...ugly..


 Carlos daje czadu. On  ze swoim partnerem Dawidem namówili mnie na salsę. Z nimi nie boję się tam chodzić.



huragan Matthew

Ostatnio żyliśmy tutaj na wyspie w strachu. Powiało grozą jak okazało się, że w szalonym tempie zbliża się do nas huragan Matthew. Na dodatek zbliżał się do Dominikany od strony, która zawsze w przeszłości czyniła straszne spustoszenia w rejonie, w którym mieszkamy. Możecie więc sobie wyobrazić jak każdy każdego "nakręcał'. O niczym innym nie dało się już rozmawiać. Ostatecznie......Siła huraganu była straszna, ale dzięki prędkości wiatru  trochę go ściągnęło poza Republikę Dominikańską. Na Dominikanie największe spustoszenia zrobił w Haiti. W La Romanie i okolicach mieliśmy straszne burze i mocne ulewy deszczu. Tym razem mój dach wytrzymał nawałnicę. Nie kapało nam na głowę jak ostatnio (zrobiliśmy remont dachu).  Jedną noc co prawda miałam straszną. Myślałam, cały dach porwie wichura, cały się ruszał. A na dodatek byłam sama z Zosią. Sławek "przeczekał" huragan w Puerto Rico.
 Casa De Campo leży na wzgórzu, a więc także nie pływaliśmy jak inne okolice...za to, to co działo się w mieście.....zobaczcie sami




Z samochodu fotka