poniedziałek, 27 czerwca 2016

Jedziemy na wakacje :) LA, Hawaje (Oahu i Maui)

O
Czy to będzie kolejna podróż życia? ....Nie wiem...Co roku mam podróż życia.....:)
Tym razem (dla odmiany) będzie bardzo ciężko :) ..Chcemy bowiem zaliczyć: Los Angeles- Hawaje ( 2 wyspy: Oahu i Maui)- San Francisco- Sonoma i Napa Valley- Yosemite- Sequoia - Death Valley - Las Vegas - Grand Canyon- Joshua Tree - i ponownie Los Angeles. Uh.....Dużo tego..Już jestem zmęczona..
 Hotele mamy zarezerwowane, a więc wszystkie te miejsca mamy jednak szansę zobaczyć i mamy na to ponad 3 tygodnie.
W tym poście będę pisała sprawozdanie z wyprawy, w miarę na bieżąco (jeżeli tylko Wi-Fi mi pozwoli).
Startujemy 23 czerwca z Santo Domingo do Panamy i dalej do Los Angeles.

Dzień pierwszy- 23 czerwca, godzina 9.15 - startujemy ...z domu na razie ....czy dobrze spakowani na taką wyprawę?- to się okaże.. Acha- dzisiaj Dzień Ojca..


Koszulka przygotowana przez Zosię i Tomka
Panama - 4 godz na lotnisku
Los Angeles. Wylądowaliśmy szczęśliwie. LA nocą wygląda super...szczególnie dla nas, bo na lotnisku przywitali nas znajomi znajomych Agnieszka i Klaudiusz ( teraz już też nasi znajomi) . Agnieszka: sery boskie, a wino pyszne (reszty nie zjedliśmy) - dzięki..

Kartka na powitanie od Agnieszki i Klaudiusza- let's get lost and have adventures!!! .....I love it!

24.06.- od rana prezent dla Zosi- koreatown. Zosia uwielbia k-pop i bardzo bardzo chciała kupić sobie parę płyt k- popowych. 
Mamo jest wszystko"
Zobaczyć takie szczęście w oczach dziecka- bezcenne.

Zosia kupiła "parę" płyt..:)

Popołudnie: LO od kuchni- Redondo marina
Kraby- wybierasz i jesz
Tego nie zjem, wyglądają jak karaluchy
Rybacy na molo
Kaweczka 
Knajpa ma tyle lat co właściciel, miejscowe klimaty..
I winko
Wszędzie "sławy"


Kolacja dzisiaj- jak to w USA bywa " all You can eat" - masakra, umieram. Teraz na pewno wiem co Amerykanie robią, żeby tak "dobrze" wyglądać...:). Wybór padł na brazylijską knajpę, którą polecili nam znajomi. Mięso pyszne, tylko dlaczego tak dużo? Jak tak dalej pójdzie to w drodze powrotnej będę musiała wykupić dodatkowe siedzenie w samolocie.
Brazylijska restauracja, a więc samba...w trakcie jedzenia.


Tomuś doleciał. Państwo Borawscy zresztą też. Mają różnicę 9 godzin. Karolina zasypiała w trakcie rozmowy ze mną :(
25.06. 6.00 ( rano) oglądają mecz. Za chwilę nas wyrzucą z pokoju - tak krzyczą 1:0....
I smsy w trakcie oglądania- takie czasy...nie można nawet w spokoju meczu obejrzeć..:)

Całe szczęście, że Polacy wygrali!!! Hura
Możemy teraz zacząć spokojnie dzień. Ruszamy na podbój LA...Beverly Hills, Hollywood..
Ale najpierw śniadanie- pancakes. Porcje dla jednej osoby.   Już znowu wiemy, dlaczego Amerykanie są otyli.




Beverly Hills

Hotel z Pretty Women


Rodzinka z Beverly Hills




aleja gwiazd, oczywiście tylko niektóre "gwiazdy"


musiałam nadepnąć :)






Na razie żegnamy LA. Jeszcze tu wrócimy..


26.06. - pobudka 3.30. Dzisiaj zaczynamy przygodę na Hawajach. Pierwsza wyspa Oahu. Lądujemy w Honolulu ok. 9.37. Tomek ma 12 godzin różnicy czasu, my tylko 6. 
Pierwsze kroki na wyspie skierowaliśmy do Pearl Harbor. Trochę historii..



dzieci próbują wczuć się w historię

Tak się rozbijamy po wyspie-limuzyną. Tak naprawdę łatwiej w 8 osób limuzyną, niż dwoma 
samochodami





Dzisiaj mamy też 23 rocznicę ślubu. Tym razem świętujemy na Hawajach  na Oahu w restauracji Orchids.
Zachód na Oahu


27.06. Oahu- dzień drugi
Waikiki beach - podobno super plaża do surfingu. Śpimy przy niej

Honolulu

Surferzy w wodzie (za mną) czekający na fale. Tłoczno tam...

Kolor wody- czyż nie jest piękny?

28.08.- wylądowaliśmy na Maui, na kolejnej hawajskiej wyspie. 
Hawaje

Wynajeliśmy samochód i w drogę...
Po drodze krótki przystanek na targu. Kupowanie owoców i soków..uhh jak gorąco..ale wilgotność dużo mniejsza niż na Dominikanie..Da się żyć..
Zosia na plaży

Plaże na Dominikanie są ładniejsze. Piasek ładniejszy też i więcej palm jest na Dominikanie. Po prostu 
Więcej pada na Dominikanie i roślinność jest bogatsza...
Zachód słońca z nasżego tarasu

29.06- poranek na Maui - leniwy spokój od 6.00. Nie mogę spać, bo tak głośno szumi woda w Pacyfiku..ptaszki śpiewają..Chyba będzie ciepło..:)


Owoce z wczorajszego targu
Q

I taki tu mamy klimat :).. 
Mieszkamy koło urokliwego miasteczka Lahainy. Dzisiaj lunch jedliśmy w knajpie "Bubba Gump". Pyszne jedzenie, a restauracja jeszcze fajniejsza.




Tomek na ławeczce przed knajpą


30.06. Na plaży -Poranny spacer 

Po niestety przegranym meczu pojechaliśmy zobaczyć jak wygląda wulkan Haleakala i jego krater. Szczyt jest powyżej chmur i jest to niesamowite wrażenie, być powyżej chmur na nogach, nie samolotem.

Góra mierzy 3055 metrów, oddycha się ciężko..Ale za to jakie widoki, jak na księżycu


Roślinność też ciekawa

Ahinahina
Było zimno, 16 'C. Jak na Hawaje to bardzo zimno..

1.07. Ostatnie chwile na Maui. Dzisiaj wracamy na kontynent. San Francisco - kolejny przystanek...
Będę pisać kolejnego posta. Ten już jest przepełniony..San Francisco..