O
Czy to będzie kolejna podróż życia? ....Nie wiem...Co roku mam podróż życia.....:)
Tym razem (dla odmiany) będzie bardzo ciężko :) ..Chcemy bowiem zaliczyć: Los Angeles- Hawaje ( 2 wyspy: Oahu i Maui)- San Francisco- Sonoma i Napa Valley- Yosemite- Sequoia - Death Valley - Las Vegas - Grand Canyon- Joshua Tree - i ponownie Los Angeles. Uh.....Dużo tego..Już jestem zmęczona..
Hotele mamy zarezerwowane, a więc wszystkie te miejsca mamy jednak szansę zobaczyć i mamy na to ponad 3 tygodnie.
W tym poście będę pisała sprawozdanie z wyprawy, w miarę na bieżąco (jeżeli tylko Wi-Fi mi pozwoli).
Startujemy 23 czerwca z Santo Domingo do Panamy i dalej do Los Angeles.
Dzień pierwszy- 23 czerwca, godzina 9.15 - startujemy ...z domu na razie ....czy dobrze spakowani na taką wyprawę?- to się okaże.. Acha- dzisiaj Dzień Ojca..
Koszulka przygotowana przez Zosię i Tomka
Panama - 4 godz na lotnisku
Los Angeles. Wylądowaliśmy szczęśliwie. LA nocą wygląda super...szczególnie dla nas, bo na lotnisku przywitali nas znajomi znajomych Agnieszka i Klaudiusz ( teraz już też nasi znajomi) . Agnieszka: sery boskie, a wino pyszne (reszty nie zjedliśmy) - dzięki..![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeBUFIdJbNBNdFleck9x23wZlfMJYIMLijHPgtJ5seUw7AwdEdVA352jvYTNbfb-V4yzuXoz98MYUOexma2YcSFDaFUa3VlX5_wD_55D0yiGk0AYXbBbFZRTnYc1hPIPeWqI5XV3q6v5w/s640/blogger-image-1068702396.jpg)
24.06.- od rana prezent dla Zosi- koreatown. Zosia uwielbia k-pop i bardzo bardzo chciała kupić sobie parę płyt k- popowych.
Zobaczyć takie szczęście w oczach dziecka- bezcenne.
Zosia kupiła "parę" płyt..:)
Popołudnie: LO od kuchni- Redondo marina
Tego nie zjem, wyglądają jak karaluchy
Knajpa ma tyle lat co właściciel, miejscowe klimaty..
Kolacja dzisiaj- jak to w USA bywa " all You can eat" - masakra, umieram. Teraz na pewno wiem co Amerykanie robią, żeby tak "dobrze" wyglądać...:). Wybór padł na brazylijską knajpę, którą polecili nam znajomi. Mięso pyszne, tylko dlaczego tak dużo? Jak tak dalej pójdzie to w drodze powrotnej będę musiała wykupić dodatkowe siedzenie w samolocie.
Brazylijska restauracja, a więc samba...w trakcie jedzenia.
Tomuś doleciał. Państwo Borawscy zresztą też. Mają różnicę 9 godzin. Karolina zasypiała w trakcie rozmowy ze mną :(
25.06. 6.00 ( rano) oglądają mecz. Za chwilę nas wyrzucą z pokoju - tak krzyczą 1:0....
Całe szczęście, że Polacy wygrali!!! Hura
Możemy teraz zacząć spokojnie dzień. Ruszamy na podbój LA...Beverly Hills, Hollywood..
Ale najpierw śniadanie- pancakes. Porcje dla jednej osoby. Już znowu wiemy, dlaczego Amerykanie są otyli.
Beverly Hills
aleja gwiazd, oczywiście tylko niektóre "gwiazdy"
Na razie żegnamy LA. Jeszcze tu wrócimy..
26.06. - pobudka 3.30. Dzisiaj zaczynamy przygodę na Hawajach. Pierwsza wyspa Oahu. Lądujemy w Honolulu ok. 9.37. Tomek ma 12 godzin różnicy czasu, my tylko 6.
Pierwsze kroki na wyspie skierowaliśmy do Pearl Harbor. Trochę historii..
Tak się rozbijamy po wyspie-limuzyną. Tak naprawdę łatwiej w 8 osób limuzyną, niż dwoma
samochodami
Dzisiaj mamy też 23 rocznicę ślubu. Tym razem świętujemy na Hawajach na Oahu w restauracji Orchids.
Zachód na Oahu
27.06. Oahu- dzień drugi
Waikiki beach - podobno super plaża do surfingu. Śpimy przy niej
Wynajeliśmy samochód i w drogę...
Po drodze krótki przystanek na targu. Kupowanie owoców i soków..uhh jak gorąco..ale wilgotność dużo mniejsza niż na Dominikanie..Da się żyć..
29.06- poranek na Maui - leniwy spokój od 6.00. Nie mogę spać, bo tak głośno szumi woda w Pacyfiku..ptaszki śpiewają..Chyba będzie ciepło..:)
Mieszkamy koło urokliwego miasteczka Lahainy. Dzisiaj lunch jedliśmy w knajpie "Bubba Gump". Pyszne jedzenie, a restauracja jeszcze fajniejsza.
Góra mierzy 3055 metrów, oddycha się ciężko..Ale za to jakie widoki, jak na księżycu
Było zimno, 16 'C. Jak na Hawaje to bardzo zimno..